Forum Prawo i Sprawiedliwość Strona Główna Prawo i Sprawiedliwość
Forum członków oraz sympatyków PiS
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Błędy PiS - u

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Prawo i Sprawiedliwość Strona Główna -> Wydarzenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aerolit




Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:47, 17 Mar 2008    Temat postu: Błędy PiS - u

[link widoczny dla zalogowanych]

PiS przegrało wybory z powodu błędów popełnionych przez sztab wyborczy. Kto zawalił kampanię?

Poważne błędy w procesie decyzyjnym, popełnione przez kierownictwo sztabu wyborczego PiS w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych, ukierunkowanie całej kampanii na jeden, nieprzekonujący wyborców problem, niedofinansowanie kampanii w terenie, zbyt drogie spoty telewizyjne, "przeceniona" kampania centralna i błędne decyzje o udziale Jarosława Kaczyńskiego w debacie z Donaldem Tuskiem - to podstawowe przyczyny porażki wyborczej PiS. Tak wynika z raportu przygotowanego przez specjalną komisję Adama Lipińskiego, jaki w sobotę przedstawiono Radzie Politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Choć w dokumencie nie pada żadne nazwisko, to jednak wskazuje się na odpowiedzialność osób kierujących kampanią, w tym szefa sztabu Adama Bielana. Część polityków PiS obawia się jednak, że Kaczyński nie zdecyduje się na wyciągnięcie personalnej odpowiedzialności, a błędy mogą zostać powtórzone już podczas kolejnych wyborów.

Raport specjalnej komisji, która pod kierunkiem wiceprezesa partii Adama Lipińskiego badała przyczyny porażki wyborczej PiS, był najbardziej oczekiwanym przez działaczy terenowych dokumentem w partii. Część regionalnych polityków PiS już w trakcie kampanii informowała kierownictwo o licznych błędach, braku odpowiednich środków na prowadzenie kampanii, kumoterskim ustawianiu list. Efekty dały się szybko zauważyć. Na liście wyborczej do Senatu nie znalazł się były premier Jan Olszewski, do Sejmu nie wszedł jeden z bardziej popularnych polityków PiS na Śląsku Jędrzej Jędrych, a wynik wyborczy partii Kaczyńskiego w Poznaniu, gdzie kampania praktycznie niemal w ogóle nie była prowadzona, mimo wystawienia - jako "lokomotywy" - Zyty Gilowskiej zaowocował miażdżącym zwycięstwem PO. Raport miał być gotowy pod koniec stycznia, ostatecznie przedstawiono go dopiero w sobotę.- Mamy świadomość tego, co się wydarzyło i jakich błędów nie popełniać w przyszłości - mówił przed kilkoma dniami w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Adam Lipiński. Pytany o ustalenia komisji odmówił jednak podania szczegółów, przekonując, że materiał jest tylko do użytku wewnętrznego. Ustalenia komisji Lipińskiego przedstawiono działaczom PiS na sobotnim posiedzeniu rady politycznej tego ugrupowania. I choć w dokumencie nikt nie został wskazany personalnie jako osoba odpowiedzialna za błędy, to jednak ustalono w nim, że przyczynami porażki są błędy w procesie decyzyjnym popełnione przez osoby odpowiedzialne za prowadzenie kampanii wyborczej. A to zarazem druzgocąca krytyka poczynań Adama Bielana, szefa sztabu wyborczego.- W raporcie, który został nam przedstawiony, wskazano jasno i wyraźnie. Kilka błędnych, ale istotnych decyzji podjętych przez osoby kierujące kampanią przyczyniło się do przegranej - powiedział nam jeden z polityków PiS uczestniczący w sobotnim posiedzeniu Rady Politycznej.Podstawową i - jak wskazuje raport - błędną decyzją było osadzenie niemal całej kampanii wyborczej w realiach walki z korupcją. Po dwóch latach rządów Prawa i Sprawiedliwości opinia publiczna i - co za tym idzie - wyborcy byli już przesyceni informacjami o "walce z układem", zatrzymaniach skorumpowanych urzędników. I choć - jak wskazywały analizy przeprowadzone przez profesjonalną agencję wspierającą PiS - w kampanii społeczeństwo odczuwało wyraźną poprawę i spadek korupcji wśród urzędników, to jednak wyborcy oczekiwali również spełnienia innych postulatów, np. poprawy sytuacji finansowej sfery budżetowej czy udogodnień dla przedsiębiorców.- Dysponowaliśmy analizami, które wskazywały, że jeśli cała kampania oprze się wyłącznie na walce z korupcją, to przegramy. Badania mówiły wyraźnie, że powinniśmy obok walki z korupcją postawić na kilka innych ważnych postulatów. Decydujący o kształcie kampanii wyborczej zlekceważyli te dane - przyznaje osoba ze ścisłego kierownictwa PiS.- Raport Lipińskiego wskazał, że skoncentrowanie się w trakcie kampanii na jednym problemie było błędem. Zlekceważyliśmy inne istotne strefy życia - mówi inny z naszych rozmówców, członek Rady Politycznej PiS.

Przeinwestowanie TVP.

Kolejnym błędem popełnionym w trakcie kampanii wyborczej, na jaki wskazała Komisja Lipińskiego, obciążającym kierownictwo sztabu wyborczego, była koncentracja PiS na kampanii prowadzonej centralnie. Skomasowane działania, które miały wzmocnić szanse na sukces PiS i Jarosława Kaczyńskiego w Warszawie, nie przełożyły się na poparcie dla PiS w innych miastach. Przełożyły się natomiast na brak odpowiedniej kampanii promocyjnej, niewystarczającą liczbę wykupionych miejsc reklamowych, billboardów i środków finansowych na kampanie w terenie. Szczególnie dawało się to odczuć w dużych miastach zachodniej Polski, gdzie kampania była niedofinansowana. Według komisji, zaowocowało to utratą elektoratu wielkomiejskiego i częściowo młodzieży.- W niektórych miastach plakaty docierały dopiero na dzień przed ciszą wyborczą. Mylono nazwiska kandydatów, niektórzy otrzymywali materiały wyborcze z Warszawy dopiero po wielkiej awanturze. Jako punkt honoru spin-doktorzy postawili zapewnienie PiS zwycięstwa nad PO w Warszawie, co okazało się podwójnym błędem - mówi inny członek Rady Politycznej.Adama Bielana obciąża również kampania telewizyjna. Zdaniem naszych informatorów, raport przedstawiony przez Lipińskiego zawiera informacje, które zbulwersowały członków Rady Politycznej. Okazało się bowiem, że koszt spotów telewizyjnych emitowanych w TVP, jakie zafundowali partii kierujący sztabem, był prawie dwukrotnie większy niż koszt kampanii indywidualnej wszystkich kandydatów łącznie. Tymczasem w świetle badań, jakimi dysponowało PiS, telewizyjna kampania była znacznie mniej efektywna niż kampania indywidualna.- Spin-doktorzy bawili się w pojedynki na spoty z Platformą, cieszyli się jak dzieci, że Sławomir Nowak nie potrafi zrobić równie dobrego, dowcipnego spotu. Tymczasem Platforma ograła nas jak dzieci, rzucając pieniądze w teren i robiąc dobrą kampanię lokalną - denerwuje się jeden z posłów PiS

Fiasko debaty

Błędem, według komisji, była również zgoda na udział Jarosława Kaczyńskiego w debacie telewizyjnej zarówno z Donaldem Tuskiem, jak i Aleksandrem Kwaśniewskim, mimo że w telewizyjnym pojedynku z byłym prezydentem szef PiS okazał się lepszy. Błędem tym poważniejszym, że Prawo i Sprawiedliwość dysponowało analizami, które udowadniały, iż taka debata niezależnie od tego, jak wypadnie w niej Kaczyński, przyniesie negatywny skutek. - Chodziło o to, że jeśli stawiamy sprawę "PiS - dobra strona mocy, reszta - imperium zła", a na takich założeniach oparta była kampania wyborcza, to siadanie do rozmów z tymi "złymi" było błędem, po pierwsze, bo ich uwiarygodniało, po drugie - osłabiało wymowę naszej kampanii. Ale kierownictwo sztabu wyborczego to zlekceważyło, dla nich była ważniejsza możliwość pokazania Kaczyńskiego w mediach - powiedział nam jeden z polityków PiS po sobotniej prezentacji raportu.Działacze PiS obawiają się jednak, że Jarosław Kaczyński nie zdecyduje się na wyciągnięcie personalnej odpowiedzialności wobec winnych błędów kampanii wyborczej i zostaną one popełnione po raz kolejny. Tym bardziej że - jak mówią - Bielan na kilka tygodni przed prezentacją raportu rozpoczął - ich zdaniem - "walkę o życie". Nasi rozmówcy są przekonani, że informacje o "frakcji młodych", jakie niedawno pojawiły się w "Dzienniku", to przeciek kontrolowany. W ten sposób - zdaniem naszych rozmówców - usiłuje się wmówić Kaczyńskiemu, że młodzi politycy PiS tworzą "własną frakcję". - Przynajmniej jedna z tych publikacji to klasyczna tzw. wrzutka. Zresztą, niech pan sam spojrzy - najpierw jeden z dziennikarzy, znany z dobrych kontaktów ze spin-doktorem, publikuje "przeciek" stawiający osoby niewygodne dla szefa sztabu w niekorzystnym świetle, po czym kilka dni później zamieszcza wywiad z Bielanem. Wierzy pan w takie przypadki? - śmieje się jeden z posłów PiS.

Wojciech Wybranowski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
walbon
Gość






PostWysłany: Pon 15:21, 17 Mar 2008    Temat postu:

Nie było szans na wygranie po telewizyjnej debacie. Ta debata była kolosalnym błędem. Brak potepienia przez media dla "czarnych bilbordów" PO skutkował wzrastająca agresją. Ta agresja trwa dalej np codzienny "teatrzyk" w RMFFM wysmiewający PiS i Prezydenta.Z drugiej strony gdyby Kaczyński odmówił wtedy debaty to też by został potępiony. Błędem jest, że w dyskusjach wszyscy politycy PiSu jak sie uczepia jednego sformułowania to powtarzaja je do znudzenia. Np w sprawie traktatu lizbonskiego trzeba przypomniec traktat z Niemcami, jak to brak zapisu spowodował obecne roszczenia. Trzeba przypomnieć głosy, które wtedy wyśmiewały sie z obaw.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aerolit




Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:33, 08 Kwi 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Marek Migalski 08-04-2008, ostatnia aktualizacja 08-04-2008 00:16

Partia Kaczyńskiego daleko od katafalku

Naiwne jest oczekiwanie w trwodze i drżeniu – a czasami w nadziei – na to, że PiS wymieni swego lidera albo że się rozpadnie i na jego gruzach powstaną mniejsze partie – pisze politolog z Uniwersytetu Śląskiego

Ostatnimi czasy rozgorzała ostra dyskusja na temat przyszłości Prawa i Sprawiedliwości oraz samego Jarosława Kaczyńskiego. Jedni, których jest zdecydowana większość, już kładą PiS i jego przywódcę na katafalku oraz układają elegie na ich odejście. Inni dopuszczają myśl o reaktywacji Kaczyńskiego i nie odrzucają możliwości jego powrotu do władzy. Moim zdaniem dziś więcej przemawia za tą drugą tezą.
Zwykle tak się dzieje, że ugrupowania rządzące rozkwitają, a formacje opozycyjne przeżywają kryzysy. W LiD i PiS analizowane są przyczyny porażki wyborczej i trwa walka o władzę. Normalne jest też i to, że polityczny spokój w PO i PSL spowodowany jest konsumpcją profitów wynikających ze sprawowania władzy.
U ludowców i platformersów może dojść do przesileń za pewien czas, gdy nastąpi ewentualny spadek ich notowań lub gdy – mówiąc brutalnie – zacznie się walka pomiędzy buldogami o coraz bardziej uszczuplające się zasoby w agencjach i instytucjach rządowych. Natomiast z kryzysami na lewicy i w PiS mamy do czynienia już dziś.
Mistrz politycznego jujitsu
O tym, że były premier jest już trupem politycznym, miało świadczyć jego zachowanie podczas zawirowań wokół przyjęcia traktatu lizbońskiego. Powtarzano zaklęcia o zagraniu się Kaczyńskiego na śmierć, o stawianiu prezydenta w niezręcznej sytuacji, o nierozumnych woltach obu braci. Dla mnie wydarzenia ostatnich tygodni są dowodem na tezę dokładnie odwrotną – na to, że Kaczyński wciąż jest mistrzem politycznego jujitsu. Dla niewtajemniczonych – to sztuka walki, która wykorzystuje siłę przeciwnika; jest techniką zdecydowanie obronną, stosowaną dla odparcia nieuniknionego ataku. Poprzez zestaw chwytów i dźwigni absorbuje się siłę atakującego, zwłaszcza gdy jest ona dużo większa niż nasza.
W polityce mistrzami tego stylu są ci, którzy w sytuacjach beznadziejnych potrafią wyjść z nich bez większych szkód. Bo zaatakować, gdy dysponuje się przeważającą siłą, potrafi każdy, a uniknąć strat, gdy jest się w sytuacji beznadziejnej, potrafią tylko mistrzowie jujitsu.
Takim mistrzem okazał się Kaczyński. Jeszcze przed trzema tygodniami wydawało się, że nie wyjdzie z tego żywy. Groził mu z Torunia ojciec Rydzyk, duża część posłów zarzekała się, że złamie ewentualną dyscyplinę w głosowaniu, buntowali się młodzi i proeuropejscy posłowie, elektorat partii był w tej materii rozjechany, a i sam Kaczyński był w niezręcznej opozycji do traktatu, który wynegocjował jego brat. Wszystko zwiastowało katastrofę.
A jaki jest bilans trzytygodniowej batalii? Kaczyński w niej na pewno nie wygrał, ale stracił najmniej, jak to tylko było możliwe. Gdyby zostać przy terminologii sportowej: był to mecz wyjazdowy z Realem na jego stadionie w Madrycie. Nie można go było wygrać, chodziło jedynie o poniesienie jak najmniejszych strat.
I to się Kaczyńskiemu udało. Zezwalając na swobodę głosowania i pozwalając wszystkim eurosceptykom i euroentuzjastom na wygadanie się do woli, zachował jedność klubu i partii.
Także elektorat PiS nie uciekł do innych formacji – zadowoleni mogą być zarówno ci, którzy chcieli ratyfikacji traktatu, jak i ci, którzy byli zwolennikami jego odrzucenia (bo na scenie parlamentarnej nie znaleźli nikogo innego, kto reprezentowałby ich obawy). Ojciec Rydzyk, choć uznał, że Kaczyńscy go oszukali, jakoś dziwnie zaraz potem zamilkł i nie kwapi się do powoływania nowej partii pod swym przewodem.
No i, last but not least, końcowe akordy awantury traktatowej pozwoliły Lechowi Kaczyńskiemu zaprezentować się jako mąż stanu, współautor kompromisu, obiekt pochwał ze strony nie tylko wszystkich ważnych gazet, ale nawet … premiera Tuska! To zaś nabiło zapewne kilka małych punktów prezydentowi w planie jego reelekcji. Jak na sytuację zupełnie beznadziejną jeszcze trzy tygodnie temu to chyba nie najgorszy bilans?
Król Lear jeszcze nie oszalał
Ten epizod w wojnie polsko-polskiej pomiędzy głównymi partiami winien dać do myślenia wszystkim tym, którzy w Jarosławie Kaczyńskim widzą szalejącego i nierozumnego króla Leara. Scenariusze jego obalenia i zastąpienia kimś innym są jedynie zabawami sondażowymi i wyrazem myślenia życzeniowego jego przeciwników. Nikt w partii na poważnie nie rozważa jego wymiany, bo też nikt inny nie byłby w stanie utrzymać jej integralności. Ugrupowanie to nie przeszło procesu depersonalizacji i jeszcze długo pozostanie na dobre i na złe związane z osobą jej charyzmatycznego lidera.
Proces ten dawno mają już za sobą SLD i PSL, a w jego trakcie jest PO. Ale PiS trudno sobie wyobrazić bez Kaczyńskiego. Bo też jest on zarówno największym kapitałem swojego ugrupowania, jak i jego największym obciążeniem.
W październiku 2007 roku miliony wyborców głosowało na PiS właśnie ze względu na osobę jego szefa. Co prawda dzisiaj jego błędy, potknięcia i niepotrzebne wpadki stanowią pasywa partii, ale bez jego obecności, bez jego przywództwa to ugrupowanie nie ma szans na powrót do władzy.
Wirtualne straszaki
Tylko czy ten powrót jest w ogóle możliwy? Co najbardziej zagraża PiS? Zwykle rozpoznaje się dwie inicjatywy, które mogą być skierowane przeciwko tej formacji i spowodować uszczuplenie jej wpływów w elektoracie. To, umownie pisząc, partia Rydzyka oraz partia Marcinkiewicza, Rokity, Dutkiewicza. W obu przypadkach jest to zagrożenie bardziej medialno-wirtulane niż rzeczywiste (zwłaszcza uwaga ta odnosi się do tej pierwszej inicjatywy).
Wydarzenia ostatnich tygodni wykazały, że o. Rydzyk może straszyć PiS i pohukiwać na jego lidera, ale jego pole manewru jest ograniczone. Może udawać, że zaraz powoła nowy ruch, że zbierze pod swoje skrzydła wszystkich od PiS po radiomaryjną ścianę, ale przestrzeń do realizacji tego typu działań jest niewielka.
Nawet jeśli zebrać wszystkich polityków od Romana Giertycha, przez Ryszarda Bendera i Antoniego Macierewicza, po Marka Jurka i Annę Sobecką, to i tak nie zdoła się uzyskać dla tego nowego podmiotu więcej niż kilka procent głosów. Zdolność tego ugrupowania do zdobycia wpływów na elektorat ograniczałaby się jedynie do słuchaczy Radia Maryja i widzów TV Trwam. To około miliona osób. A nie sposób przewidzieć, jaki procent z tego miliona byłby posłuszny politycznemu wskazaniu swego duchowego przywódcy. Bo o ile ojciec Rydzyk jest ich religijnym liderem, o tyle nie wiadomo, czy byłby w stanie przekonać swoich odbiorców, że popierani przez trzy lata Kaczyński, Ziobro, Wassermann, Cymański są od dziś zdrajcami i należy zagłosować np. na Giertycha, którego już kiedyś położyło się na katafalku.
To prawda, że przyszłoroczne wybory do europarlamentu byłyby świetnym momentem na inaugurację toruńskiej partii – tematyka pobudziłaby głównie euroentuzjastów i właśnie eurofobów, a oczekiwana niska frekwencja (zaledwie dwudziestokilkuprocentowa) mogłaby zwiększyć szanse tej inicjatywy. Ale co z tego? Co z tego, że nowa formacja Rydzyk Party otrzymałaby np. 15 – 20 proc. głosów?
Przypomnijmy, w wyborach do Parlamentu Europejskiego z 13 czerwca 2004 roku wygrała PO, ale na drugim miejscu była… LPR z rezultatem prawie 16 proc., a PiS zajęło trzecie miejsce, uzyskując zaledwie niecałe 13 proc. Już w roku następnym, w realnym sprawdzianie politycznym, czyli wyborach parlamentarnych, partia Kaczyńskiego wygrała, otrzymując 27 proc. głosów, a LPR dostała ich czterokrotnie mniej niż PiS.
Ten sam scenariusz powtórzyłby się i tym razem – może partia o. Rydzyka zaistniałaby w 2009 roku, ale ślad by po niej zaginął już w 2011 roku. Dlaczego? Bo nawet gdyby z Klubu PiS odeszło 70 posłów, którzy stworzyliby osobny klub, to i tak ani złotówka z dotacji i subwencji państwowych nie poszłaby za nimi (nie licząc pieniędzy na utrzymanie biur poselskich). Przez dwa lata Macierewicz, Górski, Girzyński i Bender tak by się opatrzyli, tak skompromitowali, że nikt – poza najwierniejszymi odbiorcami toruńskich mediów – nie miałby ochoty na nich głosować.
A w kampanii 2011 roku PiS zasypałoby ich tysiącami ulotek, setkami billboardów, dziesiątkami reklamówek. Pieniądze pochodziłyby z odkładanych przez lata milionów z dotacji i subwencji państwowych. To prawda, że Kaczyński potrzebuje ks. Rydzyka do wygrywania wyborów, ale jeszcze bardziej ks. Rydzyk potrzebuje Kaczyńskiego, żeby móc pałaszować państwowe dotacje w celu powiększania swego imperium medialnego. Dlatego straszenie byłego premiera powstaniem jakiejś inicjatywy na prawo od niego będzie trwało, ale jej prawdziwe narodziny i przerzucenie na nią całkowitej sympatii redemptorysty jest mało prawdopodobne.
Rokita nie zagrozi PiS
Również powstanie partii na lewej flance PiS jest typowym straszeniem Lachów. Chodzi tu o inicjatywę znanych byłych polityków PiS i PO (Kazimierz Marcinkiewicz, Paweł Zalewski, Jan Rokita, Kazimierz Ujazdowski), a także bezpartyjnych prezydentów wielkich miast (na czele z Rafałem Dutkiewiczem) oraz znanych i cenionych politologów oraz socjologów (Rafał Matyja, Paweł Śpiewak).
Jednak można zaryzykować tezę, że ten podmiot może bardziej zagrozić Platformie niż PiS. Badania opublikowane niedawno w „Dzienniku” wskazują na to, że to elektorat partii Donalda Tuska byłby bardziej skory do obdarzenia zaufaniem tego nowego ugrupowania niźli wyborcy Kaczyńskiego. Dzieje się tak z kilku powodów, ale najważniejszym z nich jest to, że politycy pokroju Marcinkiewicza już dawno nie są kojarzeni z PiS. Dziś partia, nazwijmy ją Polska XXI, to bardziej wyzwanie dla Tuska niż dla Kaczyńskiego.
Czasami odnosi się nawet wrażenie, że ten drugi specjalnie spycha swoją formację na prawo, by dać więcej przestrzeni dla nowego podmiotu. Ale to chyba tylko wrażenie, bo inicjatywę tę spotka zapewne taki sam los jak partię z Torunia. Choć gdyby próbować oszacować, która z nich ma większe szanse na przekroczenie progu wyborczego, a nawet więcej, to chyba byłaby to formacja Marcinkiewicza, Rokity i Dutkiewicza.
Ma ona wprawdzie wiele słabości (od braku finansowania budżetowego, przez nadmiar liderów z nadmiarem ambicji, po brak struktur i działaczy), ale gdyby w ciągu paru lat doszło do poważnego spadku popularności PO, to inicjatywa ta miałaby szanse na wprowadzenie do Sejmu kilkudziesięcioosobowej reprezentacji.
Ale, powtórzymy, działoby się to raczej kosztem pozyskania wyborców PO niż PiS. Zatem i z tej strony zagrożenie dla PiS jest niewielkie – na jego rzecz działają przepisy o finansowaniu partii politycznych, obecność w pałacu prezydenckim Lecha Kaczyńskiego, zdolność do stałego powiększania popularności dla partii jej speców od marketingu, zmniejszająca się – w porównaniu z latami 90. – labilność elektoratu czy postępująca petryfikacja ram rywalizacji wyborczej. To zaś czyni prawdopodobieństwo rychłego zejścia z politycznego świata podmiotu o nazwie Prawo i Sprawiedliwość bardzo niskim.
Życzenie śmierci się nie spełni
Powinniśmy się przyzwyczaić do stabilizowania się polskiego systemu partyjnego i nie wypatrywać za każdą zawieruchą sejmową gwałtownych przetasowań, nawołując do zmiany liderów, szyldów, politycznych afiliacji. Od 2001 roku do Sejmu nie wszedł żaden nowy podmiot polityczny (chyba żeby LiD tak potraktować, ale w istocie był to SLD z przystawkami), a to oznacza, że scena partyjna ustabilizowała się nam na dobre.
Nie oznacza to, że nie będą na niej zachodziły pewne zmiany, ale naiwne jest oczekiwanie w trwodze i drżeniu – a czasami w nadziei – na to, że PiS wymieni swego lidera, że się rozpadnie i na jego gruzach powstaną dwie albo trzy mniejsze partie; że jak się spotka trzech politycznych emerytów ze specami od marketingu politycznego, albo dziesięciu talibów z ich duchowym guru, to wyborcy popędzą oddawać na nich swe głosy.
Jeśli nie jest się w gorącej wodzie kąpanym i popatrzy się na naszą scenę polityczną z dystansu, to widać jak postępuje jej instytucjonalizacja, jak istniejące partie stają się poważnymi, zbiurokratyzowanymi organizmami, zasilanymi milionami złotych z budżetu państwa, z tysiącami działaczy, dziesiątkami speców od wszelakich magii analizującymi zamawiane i sowicie opłacane przez te partie badania opinii publicznej, które są o niebo bardziej precyzyjne niż te, które publikowane są w prasie.
Ani PiS, ani PO, ani SLD szybko nie znikną ze sceny politycznej, tak jak nie znikają z niej, przegrywające czasami wybory w Niemczech, SPD, CDU, FDP. Profeci, co rusz wieszczący, że jakaś partia właśnie kona lub jakiś lider jest o krok od śmierci klinicznej, mogą w najbliższych latach być rozczarowani dobrą kondycją tych, których odsyłali już do kostnicy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bartosz




Dołączył: 01 Maj 2012
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:54, 01 Maj 2012    Temat postu:

Porażka w wyborach to nie wina kampanii to wina tego że ludzie bardziej boją się Pisu niż PO. Dla coraz już mniejszej większości ten wybór stanowi wybór typu "mniejsze zło”.
Ludzie boją się Jarka i jego prawdy o Smoleńsku , niestety naród jest tchórzliwy. Bo w większości uważa się mamy większe problemy codzienności brak pracy, perspektyw itd. A nie tylko Smoleńsk – Macierewicz i show. Prawdę każdy zna. Wygrać wybory można tylko w jeden sposób skończyć kwestie smoleńska i pokazać Polsce program PIS jako alternatywę dla Platformy. PIS wygra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Polak
Gość






PostWysłany: Nie 13:36, 13 Mar 2016    Temat postu: Dosc tego

Kaczynski .... przejzyj wreszcie chlopie na oczy co ty przez male t ...wyprawiasz lamiesz ..zlamales podstawowa zasade DEMOKRACJI ty i twoja partia... dlugo to juz nie potrwa ludzie powiedza dosc i wyjda na ulice ,,,,moze wsiadz lepiej do samolotu,,,,,,, moze Bog da --- tego ci zyczy gornik ze slaska !!!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zefir454




Dołączył: 20 Gru 2015
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pon 1:07, 14 Mar 2016    Temat postu:

Nie ma to jak merytoryczna wypowiedź! A tak na poważnie drogi Polaku- co się zmieniło na gorsze w Twoim życiu po wygraniu wyborów przez PiS? Czy płacisz wyższe podatki, mniej zarabiasz, straciłeś pracę, dom? Chyba nie! Dlaczego przeciętny Polak patrzy na to przez pryzmat wojenki partyjnej PiS z opozycją? Wygrali wybory i należy to uszanować, niestety ani KOD-y ani PO czy Petru nic im nie zrobią, bo wygrali wybory w demokratycznych wyborach!
Wyjdziecie na ulicę? Podpalicie Sejm, zaczniecie strzelać do ludzi? Czy na tym polega Wasza demokracja?
A w czym to nie ma demokracji? Też możesz wyjść na ulicę i sobie pokrzyczeć. Dołącz do KOD-owców ( nawet Ci zapłacą!) i bluzgaj na ten rząd i Sejm, bo tylko tyle możesz! A może chcesz powrotu tej złodziejskiej PO do władzy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość
Gość






PostWysłany: Czw 8:50, 19 Maj 2016    Temat postu: Przykro mi

Witam.

Tak sobie napiszę. Mam 38 lat. Rok temu zmarła mi na raka żona. Mam jedno dziecko. "Za dużo" zarabiam i nie mam waszego 500 zł zasiłku. Ale mają go wielodzietne pijaki na moim osiedlu, których codziennie widzę jak idę do i wracam z pracy. Przynajmniej nie zaczepiają ludzi na ulicy bo już mają kasę. Zostałem sam a moja córka ma rentę wdowią. I my płacimy jeszcze na te 500 zł i dorzucamy się do tych pijaczków. Chwała PiS. Tak trzymać a niedługo będę gotował ze swoich pasów i butów zupę dla siebie i dziecka bo dla MOPS mam za duże zarobki i nic mi się nie należy. Menele i pijaczki wielodzietne będą miały na winko. Chwała PiS.
A na koniec. Dzięki, że wywaliliście dobrych dziennikarzy i nie ma nowych kabaretów bo teraz nie muszę już oglądać TVP. Nie pisałbym o tym ale jak wywaliliście Zimocha z radia to już mam dosyć.
Aha i jeszcze jedno. Przed Bogiem zaświadczam, że głosowałem na Andrzeja Dudę. I moja żona też na niego chciała głosować. Ale już wtedy umierała.
I mam teraz za swoje. Dobrze, że Asia tego nie widzi.
Nie pozdrawiam. Ale wam wybaczam. Jak przystało na chrześcijanina.
M.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 15:03, 01 Sie 2016    Temat postu:

Pedaly z pisu jeszcze ofiary tytanika wyczytajcie na swiecie powstancow co ma jakas kurwa kaczka i inni wspolnego z tym swietem paly jebane
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jeronimo




Dołączył: 07 Lut 2016
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okonek-Wielkopolska

PostWysłany: Pon 22:18, 12 Gru 2016    Temat postu:

Do gościa człowieku zgłoś się na leczenie psychiatryczne żalisz się że 500 plus nie dostajesz żałosne te twoje posty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Prawo i Sprawiedliwość Strona Główna -> Wydarzenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin