Forum Prawo i Sprawiedliwość Strona Główna Prawo i Sprawiedliwość
Forum członków oraz sympatyków PiS
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Słuszne i nie słuszne ...dziennikarstwo

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Prawo i Sprawiedliwość Strona Główna -> Wydarzenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aerolit




Dołączył: 19 Gru 2007
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:43, 05 Mar 2008    Temat postu: Słuszne i nie słuszne ...dziennikarstwo

[link widoczny dla zalogowanych]

2008-03-04, 19:11:51
Dziennik*stwo
W jutrzejszej "Gazecie Polskiej" ukaże się interesujący wywiad Piotra Lisiewicza z Anitą Gargas, którego tematem przewodnim są standardy dziennikarstwa (głównie śledczego) w Polsce. Zarysowuje to, o czym od dawna wiedzą interesujący się polityką - podział na dziennikarzy, którzy nie sprzeniewierzają się etyce zawodowej, oraz tych, którym wolno dosłownie wszystko. Ferować wyroki, zanim zrobi to sąd, czy choćby poznamy bliżej dowody i stanowisko obu stron, śledzić swoich kolegów z konkurencyjnych tytułów, aby prewencyjnie roztoczyć parasol ochronny nad obiektami ich działań, a nawet szczuć przeciw nim opinię publiczną. Uprawiany przez tych ostatnich zawód określany jest na forach dyskusyjnych jako.. "dziennikurestwo".

Dobrą ilustracją tegoż jest z pozoru niewinne pytanie Agnieszki Kublik z „Gazety Wyborczej”, zadane Tomaszowi Lisowi: „Jak pan może pracować w tej samej firmie co Gargas i Kotecka?”. Pokazuje to, jak przyprawianie gęby przez salon, może piórem umiejętnego manipulatora stawać się niemal oczywistym fragmentem (medialnej) rzeczywistości. W sprzyjających okolicznościach może prowadzić do zawodowego linczu tak zaatakowanych. Nikt za to nie pyta Kublikowej, jak może pracować w tej samej gazecie, co Lesław Maleszka, czy której naczelny broni komunistycznego generała jak niepodległości, ministra spraw wewnętrznych totalitarnego państwa uznając za człowieka honoru, a z ministrem propagandy PRL regularnie urządzającym biesiady.

Stosowanie dwóch standardów dziennikarstwa ukazuje przypomniany przez Anitę Gargas nieznany szerzej przykład pożyczenia przez Kamila Durczoka dużej sumy pieniędzy od firmy, o której pojawiały się przychylne materiały w telewizji, w której pracował. W wywiadzie mamy też wyjaśnionych kilka innych salonowych "wrzutek", jak jak np. rzekome zaangażowanie "Misji Specjalnej" w przygotowanie klimatu do zatrzymania Barbary Blidy. Warto przeczytać, fragmenty poniżej.

Piotr Lisiewicz: Czuje się pani słupem lub tubą?
Anita Gargas: Chyba wiem, do czego pan zmierza.
Słupem ogłoszeniowym nazwał pani program Tomasz Wołek, a tubą propagandową Agnieszka Kublik. Oboje w „Gazecie Wyborczej”.
Z inwektywami się nie dyskutuje.
Może być pani jeszcze satyrykiem, bo Luiza Zalewska napisała w „Dzienniku”, że „Misja specjalna” ociera się o pastisz. Albo malarką, bo Teresa Bogucka wspomniała w „GW” o impresjach pani programu.
Bohaterką publikacji „GW” stałam się po wydaniu „Misji specjalnej”, w którym opisałam, dlaczego w Polsce nie doszło do lustracji zaraz po transformacji, czyli w najbardziej stosownym momencie historycznym. Przypomniałam sprawę tzw. komisji Michnika, pokazałam, jaki układ zależności istniał wtedy w naszym państwie. Układ, który tworzony był przez środowisko popierane przez „GW”. Na echa tej publikacji nie musieliśmy długo czekać. Wyraźnie do dziś pobrzmiewają w atakach na „Misję specjalną”.
Przypomnijmy, że niedawno Kublik z Wojciechem Czuchnowskim postanowili śledzić… śledztwo dziennikarza „Misji”. Ustalili, że bada on związki między politykiem a biznesmenem. „Dopuścił się” zadawania pytań firmom Ryszarda Krauzego i rzecznikowi marszałka Komorowskiego.
To skrajne kuriozum. Dziennikarze tropią niewygodnego dziennikarza, jak największą zbrodnię zarzucają mu, że sprawdzał informacje u źródła, choć starał się jedynie, zgodnie z zasadami rzetelności, o wypowiedzi wszystkich stron, a na koniec recenzują materiał, który jest w początkowej fazie realizacji. Rafał Ziemkiewicz w „Rzeczpospolitej” trafnie nazwał ten styl działania „dziennikarstwem prewencyjnym”, którego celem jest rozłożenie parasola ochronnego nad osobami ze swojego grona towarzyskiego. Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną – „Misja specjalna” zajmuje się niepublikowanym artykułem „GW”. Nastąpiłoby wielkie oburzenie, medialny lincz, zarzut złamania zasad etyki dziennikarskiej. Ale „Gazecie Wyborczej” wolno. I nie oburza to strażników wolności słowa.
Czy „GW” odzywa się zawsze, gdy wspominacie coś o Krauzem? Ja odnotowałem trzy takie przypadki.
Reakcje są niemal po każdym poruszonym przez nas temacie, który wcześniej, przez wiele lat, był konsekwentnie zamiatany pod dywan. Jako przykład mogę wymienić lustrację dziennikarzy czy afery, w których negatywnymi bohaterami są ludzie z tzw. salonu, także biznesmeni. Bo afery – zgodnie z niepisaną zasadą tego środowiska – mogą być jedynie w szeregach prawicy. Tam panuje prosty podział: opisywanie afer w PiS to dziennikarstwo śledcze, śledzenie afer poza PiS – to szukanie haków na wrogów politycznych.
Za najbardziej podejrzany uznano materiał na temat mafii węglowej, tuż przed planowanym zatrzymaniem Barbary Blidy.
Sprawą mafii węglowej zajęliśmy się zaraz po tragedii w kopalni „Halemba”. O różnych wątkach afery węglowej mówiliśmy łącznie trzy razy. Program emitowany w przeddzień samobójczej śmierci Barbary Blidy był kontynuacją innego, nadanego trzy tygodnie wcześniej. W żadnym z nich nie wymieniliśmy nawet nazwiska Blidy. Wymieniliśmy je jedyny raz w maju 2005 r. Opisaliśmy wówczas niezdrowe relacje łączące Blidę ze „śląską Alexis”, czyli Barbarą K. Podaliśmy m.in. informacje o korupcjogennej umowie, na mocy której K. zbudowała byłej pani minister basen; Blida nie odprowadziła od tej umowy podatku. Ale wtedy nie było chętnych, którzy w ślad za nami zajęliby się tym tematem.
Nawiasem mówiąc, większość dziennikarzy i polityków oceniających reportaż wyemitowany dzień przed akcją ABW nie zadało sobie trudu, by go obejrzeć. Ilu z nich chętnie miota oskarżenia wobec innych o nierzetelność? Programu nie obejrzał nawet prokurator przesłuchujący mnie w sprawie okoliczności śmierci byłej posłanki.
„Misja specjalna” oskarżana jest nie tylko o polityczną stronniczość. Minister skarbu Aleksander Grad postanowił zapytać prezesa TVP, ile kosztuje ten program. Podobno nadmiernie obciążacie budżet TVP.
Jest to kolejna forma zastraszania zespołu. Nie chcę łamać tajemnicy służbowej, ale jedno mogę powiedzieć – obecnie koszty programów publicystycznych nie są tak wysokie jak kilka lat temu. Mam nadzieję, że tamte wydatki pan minister Grad także zechce prześwietlić
Lobbysta Marek Dochnal zaatakował w TVN dziennikarzy Witolda Gadowskiego i Dorotę Kanię, która współpracuje także z „Misją specjalną”. Dochnal powiedział, że wzięła pożyczkę od jego teściowej, obiecując pomoc w zorganizowaniu spotkań z politykami PiS. Czy podjęła pani w tej sprawie jakieś działania?
Nie musiałam, bo Dorota Kania do czasu wyjaśnienia sprawy sama odsunęła się od pracy dziennikarskiej w „Misji specjalnej”. Uważam, że popełniła błąd i teraz za niego płaci. Ale trzeba zauważyć, że dąży do wyjaśnienia wszelkich wątpliwości, co bezspornie jest postawą rzadko spotykaną. Takiej potrzeby nie miał np. Kamil Durczok, gwiazda TVN. W 2002 r. pożyczył ćwierć miliona złotych od śląskiej firmy Gemi, która na kontrowersyjnych zasadach przejęła akcje w Hucie Łaziska. Jednocześnie w telewizji, w której pracował, pojawiały się materiały korzystne dla tej firmy. Pożyczkę wziął od Gemi także ówczesny szef OTV Katowice. Sprawę opisała szeroko „Rzeczpospolita” w 2006 r. Pan Durczok nie wytłumaczył okoliczności zaciągnięcia tej pożyczki, nie wyjaśnił też, czy pieniądze oddał. Kiedy sprawa wyszła na jaw, TVN nie reagowała. Wobec jednych stosuje się zasadę domniemania niewinności, wobec innych (np. Doroty Kani) – zasadę domniemania winy.
Czy atak na Kanię i Gadowskiego to czasem nie początek uderzenia w dziennikarzy, którzy odważyli się ujawniać afery postkomunistycznego establishmentu?
Przecież te ataki trwają od kilkunastu lat! Wcześniej może były mniej intensywne, bo wielu bezkompromisowych dziennikarzy pisywało do gazet niszowych, przez co wydawali się mniej groźni. Przypomnę, że „Gazetę Polską” zwalczano od pierwszych tygodni jej istnienia. „Gazeta Wyborcza” zadawała na swoich łamach pytanie, kto daje reklamy „GP”, nawoływała: „znajdźmy tych reklamodawców”. Ataki nie omijały też dziennikarzy indywidualnie. Przechodzono nad nimi do porządku dziennego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Prawo i Sprawiedliwość Strona Główna -> Wydarzenia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin